O 13 ruszał bezpłatny spacer z przewodnikiem po ogrodach cesarskich w Marunouchi, ale oczywiście przyszłam o czasie hiszpańskim i już nikogo nie było. Jacyś mało rock'n'roll'owi Ci japończycy. No nic, ich strata! Poszłam sama. Siostra narzeka, że za mało fotek na blogu, to wrzucam:
Bez szału te ogrody, więc poszłam na shopping:) Japończycy mają absolutnego bzika na punkcie Francji. Od kosmetyków przez torebki na jedzeniu kończąc. Widziałam sklep z francuskim masłem z solą morską Echire, francuskimi herbatami Mariage Freres i oczywiście z najlepszymi paryskimi makaronikami Pierre Herme. Rafuś by tu nie zginął:)
siostra nie narzeka, tylko konstruktywnie krytykuje ;)
OdpowiedzUsuń