O Seulu słyszałam wiele opinii w stylu "miasto, które nie zasypia nigdy". Zasypia i to snem kamiennym tuż po dobranocce. Przynajmniej dzielnica Myong-dong, w której aktualnie mieszkam i która miała być tą najbardziej Madrid-style. Neony gasną ok. 21-22, a po 22 robi się już trochę scary - mało ludzi, a już ktoś przechodzi to takim zygzakiem, że zastanawiasz się skąd taki silny wiatr:)
Dziś w pracy mi powiedzieli, że o godz. 22 leci popularna koreańska opera mydlana. To może wiele tłumaczyć...:)
Jest mrocznie... Aby do weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz