Dzisiaj mój japoński kolega z pracy zapytał mnie gdzie będę obcinać włosy: w Japonii, Korei czy Chinach…
Podkreślam: kolega, nie koleżanka. Sama wcześniej nie zadałam sobie tego fundamentalnego pytania wagi państwowej…
No nic, trzeba będzie zaryzykować – włosy nie zęby, teoretycznie powinny odrosnąć jakby co…
Tymczasem przezornie zabukuję sobie wizytę u mojego fryzjera w Warszawie na czas mojego powrotu na Wielkanoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz