środa, 16 kwietnia 2014

Genetyka

Korea jest swiatowym liderem w operacjach laserowej korekcji oczu. Praktycznie caly moj 10 osobowy zespol nosi szkla. Jak pokazuje wizytowke z adresem taksowkarzowi, niemal kazdy wyjmuje lupe lub robi zdjecie telefonem i sobie zbliza. Przypadek? 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

sobota, 12 kwietnia 2014

Metro w Seulu

Metro w Seulu jest bardzo foreigner friendly. Na ekranach w wagonie wyswietlaja sie kolejne stacje napisane "naszymi" literkami plus z glosnikow leci info o nastepnej stacji w Oxford English.

Siec metra wydaje sie byc bardzo rozbudowana, ale chyba troche nieoptymalnie bo chcac przemiescic sie o 2-3km w linii polnoc-poludnie trzeba zazwyczaj sie 2-3 razy przesiadac.

No dobra, ale nie o tym chcialam tu pisac. Chcialam sie podzielic ze swiatem informacja, ze jak wjezdza metro na stacje to rozlegaja sie fanfary. O!

Takie widoki...

...z mojego pokoju hotelowego na 20. piętrze w dzielnicy Gangnam. Te małe domki to taka seulska Sadyba, a te slawne seulskie Champs Elysees o ktorych spiewa Psy w "Gangnam style" niestety trochę przesłonięte przez wieżowce w lewym górnym rogu pierwszego zdjecia.



My nie będziemy mieli mieszkania z rooftopem?:)


Kosmetyki

Koreanki bardzo dbają o urodę. Podobno przeciętna Koreanka stosuje 12 różnych kosmetyków dziennie. Nieodłącznym gadżetem przeciętnej Koreanki jest lusterko. Niektóre trzymają w torebkach prawdziwe lustra, a nie lusterka. Fascynuje mnie jak bardzo nieskrępowane są gdy przeglądają się co pół godziny w metrze, w pracy, w trakcie obiadu.

Oczywiście to jest woda na młyn firm kosmetycznych. Na każdym rogu jest jakiś Faceshop, Skinfood, OliveYoung, Natural Republic. Każdy zatłoczony! Półki uginają się oczywiście od kosmetyków wybielających, ale jest też sporo maseczek oczyszczająco-nawilżająco-odmładzająco na każdą część ciała. Ale nie takie maseczki, że kładzie się jakieś błoto na twarz na 20 minut, tylko takie maseczki z papieru albo żelu nasączone cudownymi substancjami. (Wiola, znalazłam te skarpetki do peelingu stóp, ale jeszcze wybadam rynek japoński pod tym względem. Także bez paniki, coś przywiozę!)

Generalnie fajnie, ale mam taką ciekawą obserwację... W Europie tego typu sklepy są niemal sterylnie czyste, a każdy kosmetyk prezentowany jest jak broszka z brylantem. Tutaj natomiast panuje totalny syfilis. Jakieś kartony walają się po podłodze, wszędzie testery są pokończone, brakuje produktów na półkach....No bazar! Żeby było zabawniej: podobnie jest w aptekach, które wyglądają jak składzik pudeł i pudełeczek.


środa, 9 kwietnia 2014

Smartfonia

Dostałam już mój koreański telefon. Pani z administracji pozwolila sobie zadecydować o kolorze osłonki. Tak, różowa;)

Właśnie siedzę w metrze, przyklejona do smartfona jak wszyscy moi wspólpasażerowie. Nikt nie czyta książki, nikt nic nie mówi. Jeśli ktoś nie surfuje po internecie to tylko dlatego że akurat śpi. Czasem słychać dźwięk migawki jak jakaś dziunia sharuje swój poranny make-up.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Korpo event

Tak to już bywa w korpo, że raz na 3 miesiące zwołuje się wszystkich pracowników, żeby oficjalnie zakomunikować wyniki finansowe, podsumować zrealizowane projekty, opowiedzieć o nowych itd. Oczywiście gadka motywacyjna na koniec musi mieć miejsce...

Brzmi nudno? Nie w Korei. Prezentacja wyników finansowych przypominała rozdanie Oskarów. Konferansjer opowiada żarcik, zagaja kontekst, w końcu zaprasza na scenę CFO, rozlegają się fanfary i brawa i wchodzi na scenę rzeczony CFO odprowadzony przez snop białego światła (Oskary jak nic!) A cyfry, które przedstawiał, to nie był jakiś zwykły powerpoint, o nie! Pro animacja jak się patrzy!

Część dot. nowych projektów nie mogła być gorsza - przepleciono ją filmikami z "backstagu" projektów. Przez cały event kilku pro fotografów kręciło się po sali. No i wisienka na torcie, czyli żarciki konferansjera... cała sala wybucha śmiechem a ty słyszysz w słuchawce "Mmmm, it was a joke in Korean, hard to translate..."

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Z 60 pietra...





No duzy ten Seul. Chyba skuter wodny bylby najszybszym srodkiem transportu. Choc maz wymyslil ze bedzie do pracy przyplywal kajakiem. Hipsterka pierwszej wody!

Mi sie tam najbardziej podoba, ze na kazdym szanujacym sie wiezowcu jest lądowisko dla helikopterow. Ja nie bede przylatywac helikopterem do pracy?


czwartek, 3 kwietnia 2014

Deszcz

Koreańczycy boją się deszczu.

Co jakiś czas Seul jest nawiedzany albo przez smog z Chin albo "yellow wind" z pustynii Gobi. No i ten cały syfilis spada razem z deszczem. I ten oto deszcz ma przecież pH 8 i niszczy te wszystkie piękne kruczoczarne wlosy...



Kiedyś rzucę ten cyrk i zacznę tu sprzedawać parasole...

Higiena

Będzie insidersko: laski w Korei myją zarówno ręce po sikaniu, jak i zęby po obiedzie (w Hiszpanii myją zęby, a nie myją rąk, a w Polsce myją ręce, a nie myją zębów...) Oprócz tego każdy pije wodę z kubeczka, a jak nie ma kubeczka to wlewa sobie ją do buzi z butelki z odległości 10 cm. Nawet jak butelka jest tylko na jego wyłączność. Przecież nie można miksować swoich zarazków z wodą. A może ktoś inny będzie potrzebował się napić?

Nie przeszkadza to jednak Koreańczykom zamówić zupę na środek stołu i wkładać w nią swoją prywatną, osobistą łyżkę...

W Seulu też kwitnie!




No filter. No photoshop. Seul wygląda po prostu jak Bytom, co ja poradzę! Ale trzeba przyznać, że z kwiatuchami bliżej mu już do Łomży, czy nawet Skierniewic...