Marzena jest po warszawskiej japonistyce, mieszka w Tokio i uczy się jak uczyć ludzi japońskiego. Jutro mamy drugą lekcję :) Da się? Da się. I bardzo dobrze, że nie-native! Japończyk nie zdaje sobie totalnie sprawy z trudności, jakie napotyka "gaijin" przy nauce japońskiego.
Spotkałyśmy się na zapoznawczą kawę w Shibuya w sobotę. Popołudniowa kawa ewoluowała w wieczorne piwo z dwiema koleżankami Marzeny. Boże, jak mi brakowało tych babskich rozmów o kosmetykach po całym tygodniu gadania o bazach danych z panami Japończykami!
Wnioski: Shiseido w Japonii jest jak Ziaja w Polsce. Tylko trzeba iść do apteki, a nie do fancy sklepu dla gaijinów. Skarpetki do peelingu stóp zasługują na Nobla. Skarpeto-rajstopy wyszczuplająco-relaksujące są zdecydowanie warte uwagi.
Next step: zrobić research w kosmetykach japońskich i koreańskich. Problem w tym, że próbka do researchu staje się dość mała, jak odrzuci się populację kosmetyków wybielających.
MÓWIŁAM!!!!! No i nie mów teraz ze nie miałam racji!!! Kinga mam wobec Ciebie niecny plan :)
OdpowiedzUsuń