piątek, 29 sierpnia 2014

Noryanjin

Juz pisalam o tym raju, ale powtorze, bo raz, ze warto, dwa ze ten raj zaczyna byc nasza normalnoscia. Klimat jak na Hali Mirowskiej. Gdybysmy mowili po koreansku na pewno dowiedzielibysmy sie w kolejce z czym te przegrzebki przyrzadzic i dlaczego kolendra lepsza niz pietruszka. Ale nie mowimy, wiec nadal pozostaja nam kalambury, aby w ogole poznac cene tych frykasow. O poznaniu najlepszego przepisu mozna zapomniec, chyba, ze ktos nam powie jak pokazac "jak parzyc te osmiornice, aby stala sie miekka?" i przy tym nie wyjsc na erotomana-fantaste.

Oto pare fotek. Dzis padlo na krewetki i przegrzebki. W miedzyczasie na naszej liscie zakupowej pojawily sie szczypce/nozyce do homara. Tutaj to totalny must-have!






Korea Polnocna

Dzis jeden junior podczas lunchu smialo stwierdzil, ze Korea Poludniowa juz sie nasyca wszystkim na czym da sie zrobic pieniadze i zeby sie dalej sie rozwija potrzeba zjednoczenia z Korea Polnocna. Dla mojego europejskiego umyslu to jest troche science fiction, ale jak to on podsumowal: nie ma rzeczy niemozliwych dla Koreanczykow jak dzialaja w grupie. So true...

Na temat tej Korei Polnocnej sprobuje jeszcze porobic wywiad srodowiskowy. Wstepnie wyglada na to, ze Koreanczycy Poludniowi rownie pozytywnie odnosza sie do zjednoczenia z Korea Polnocna co do obecnosci zolnierzy amerykanskich w Seulu w celu obrony przed ewentualnym atakiem ze strony tej samej Korei Polnocnej... Mowilam - Korea ma na drugie Kontrast.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Ko-nglish

W sumie cieszę się, że ten Brytyjczyk przyjechał. Dzięki niemu może powrócę do mojego angielskiego z czasów europejskich. W Azji niestety angielski ulega degradacji. I przyznają to wszyscy expaci.
Azjaci potrafią sprowadzić Twój angielski do poziomu poniżej podłogi.

Na ten przykład, przeciętny Koreańczyk z sektora usługowego nie zna nawet słów typu "better", "the best", ale np. wyrażenie "number one" jest istnym must-know. Po jakimś czasie kumasz, które specyficzne wyrażenia angielskie są powszechnie znane nawet wśród nie-anglojęzycznych Koreańczyków i jedziesz. Żylaki na mózgu, jak tu sklecić sensowne zdanie z tego zacnego bogactwa góra 50 słów. Ale liczy się to, że dajesz radę kupić najlepsze nektarynki na bazarze nie używając rąk!

Kontrast

W oczekiwaniu na transport naszych sztućców, talerzy i kieliszków postanowiliśmy choć raz nie katować koreańskim żarciem na mieście i coś ugotować dla siebie w naszej nowej kuchni.
Oto drobno pokrojona polędwiczka wołowa a la chateaubriand na plastikowym talerzyku i przeszmuglowane wino ze starych hiszpańskich krzewów Monastrell w plastikowym kubeczku. Korea ma na drugie Kontrast.

Oxford English

Z życia mojego biura: przyjechał Brytyjczyk na 4-miesięczną misję. Zwierza mi się dzisiaj podczas lunchu: "Wiesz, mam parę pytań do lokalnego teamu dot. baz danych, ale tu każdy pracuje w takim skupieniu, że nie mam odwagi im przeszkodzić". Biedak jeszcze nie wie, że wszyscy dobre 30% swojego czasu plotkują przez pracownicze gadu-gadu...

A tak w ogóle to mam nową rolę w pracy. Przekładam Oxford English na Ko-nglish i na odwrót. Muszę wysłać fakturę szefowi za usługi tłumaczeniowe.

Good morning Seoul!

Fajnie sie mieszka na 18 pietrze przy skrzyzowaniu 3 "Marszalkowskich". Informacja o porannych korkach nigdy nie bedzie bardziej real-time.

sobota, 23 sierpnia 2014

Restauracje w Seulu

Wrocilismy z Tokio do Seulu. Kulinarnie to tak jakby wrocic z Amaro do kebaba na centralnym. Btw, podobno w Tokio jest wiecej restauracji z gwiazdkami Michelin niz w Paryzu!
Aby zlagodzic szok gastronomicznym wybralismy sie na niedzielny brunch do takiej raczej drozszej restauracji z przewodnika Lonely Planet. Zamknieta. Ale tak na amen. Po prostu splajtowali. Druga "raczej z tych lepszych" czyt. drozszych - zniknela kompletnie z powierzchni ziemi. A przewodnik z koncowki 2012 roku! 
To jest wlasnie bardzo typowe dla Seulu. Scena gastronomiczna zmienia sie jak w kalejdoskopie. Zawsze niespodzianki. Podobnie jak z zamawianiem potraw z takiego oto menu (zrobilam focie, zeby mi kolezanki w pracy powiedzialy co wczoraj jadlam na kolacje):

Polska jest ewidentnie jedynym krajem na swiecie gdzie kelner mowi w 3 jezykach i ma wyzsze wyksztalcenie.


czwartek, 21 sierpnia 2014

Japonia!

Zaledwie po 3 dniach od rozpakowania walizek w Seulu, ruszyliśmy do Tokio. Cyrk obwoźny back in the game! Ponieważ mąż jest świeżo upieczonym bezrobotnym to towarzyszy mi we wszystkich biznes tripach. Jak znajdzie już tę pracę w Samsungu to zobaczę go pewnie tylko w weekendy i to też nie całe, więc trzeba korzystać!

Najlepszą reklamą Japonii jest chyba to, że ten mój mięsożerny i zimnolubny mąż dzielnie wytrzymuje temperatury 32+ przy wilgotności 90+ i żywi się głównie rybą. Japonia jest cudowna. Fakt, że mieszkamy w Seulu odbieramy jako wyraźny sygnał, że po tych 3 latach naszym przeznaczeniem jest zawijać do Europy. Gdybyśmy mieszkali w tej Japonii to pewnie byśmy zostali chyba do śmierci (w pierwszym poważniejszym trzęsieniu ziemi btw...)

Stopklatki ze zwykłego powrotu z pracy / dzielnica Asakusa + Shiodome:





Stopklatki ze zwykłej kolacji / dzielnica Akasaka:

Sake wylewa się z kieliszków do podstawek - tak, to mi polewały do tej pory tylko stewardessy w Aeroflocie!

Sushi z wołowinką i tłustym tuńczykiem

Sashimi z jeszcze oddychającej makreli.

Proza życia expata

Proza życia expata polega na tym, że jak dostajesz coś do skrzynki na listy, to zawsze musisz poprosić kogoś o tłumaczenie, bo nie wiesz czy to faktura za energię czy informacja o zbliżającym się pokazie kołder z hipoalergicznej wełny.

A mąż w ciągu dnia wysyła zdjęcie detergentu, żebym zapytała którąś koleżankę z pracy czy to płyn do prania czy do zmiękczania tkanin.

Trzeba będzie się nauczyć tego koreańskiego....

Mailbox

Piszę do pana pośredniczącego w wynajmie mieszkania, żeby zapytał właścicielki gdzie są klucze do skrzynki pocztowej. Dostaję taką odpowiedź:
"Regarding the key of mail box, is it locked? because usually, Korean people does not lock the mail box. 
So usually they do not use the key."

No tak, zapomniałam na chwilę, że jesteśmy w Korei. Tu iPhone'a można zostawić na ulicy i znaleźć go następnego dnia w tym samym miejscu.

Black woman

Pierwszy dzień w pracy - moja wakacyjna opalenizna stała się tematem dnia dla całego open space'u. Dostałam już ksywę "black woman".  W Azji jednak biały kolor w modzie. Tutaj samoopalacz musi być absurdem roku!

Baking soda

Po zabezpieczeniu podstawy piramidy Maslowa (piwo i internet) wybraliśmy się do sklepu na zakupy ogólno-zaopatrzeniowe. Pytanie za 100 punktów i telewizor kolorowy: co "baking soda" robi w dziale "detergenty"?

Po mojej znajomości medycyny jest to pewna krzyżówka krochmalu z Dosią i Domestosem. Ale czekam na odpowiedzi. Wśród autorów tych najciekawszych rozlosujemy kimchi i chipsy z glonów.

First things first

Nasza lodówka w Seulu zawstydziła wszystkie lodówki studentów polibudy. Zawiera tylko lód. Nawet nie ma musztardy. Taki dialog z mężem:
- Chodźmy do sklepu kupić rzeczy pierwszej potrzeby.
- O, na przykład piwo!

Przeprowadzka

No i poszły konie po betonie. Wylądowaliśmy w Seulu na dobre. Tzn. na dobre 3 lata:)
Rozpakowujemy z mężem walizki już we własnym mieszkaniu, jak biali ludzie. Razem - nie przez skype'a. Rok jeżdżenia po hotelach zmęczy nawet najbardziej zdeterminowaną gwiazdę rocka. Nareszcie mogę sobie pozwolić na taki luksus jak niepomięte ubrania i kosmetyki w buteleczkach powyżej 100 ml.


Ostatnie wakacje w Europie

Była miesięczna przerwa w nadawaniu z uwagi na takie oto wakacje (prawdopodobnie ostatnie w Europie w ciągu najbliższych 3 lat):

























Hiking w Austrii, surfing w Portugalii, drinking w Polsce:)