środa, 7 maja 2014

Przedsiębiorczość

Jestem po dwóch dniach pracy z Chińczykami. Tylko pozytywne wrażenia!
Na spotkaniach nie ma tam żadnego pitu pitu. Jak ktoś pierdoli trzy po trzy, to oni od razu się irytują i proszą o konkrety. Są mega przedsiębiorczy. Każda dyskusja zmierza do tego, aby wymyślić jak tu zarobić pieniądze dla firmy (a się nie narobić!)

Jednak mistrzostwo świata w przedsiębiorczości osiągnęła bezapelacyjnie jedna chińska kelnerka przy wczorajszej kolacji. Obsługiwało nas kilka pań (oczywiście w Chinach nadzatrudnienie...) Przy płaceniu jedna wepchnęła mojemu szefowi do ręki formularz oceny restauracji, mówiąc "My English name is Sophie. Please write that I was very nice and I have a beautiful smile". Nawet głos skubanej nie zadrżał...

2 komentarze:

  1. i piszesz to z oburzeniem, czy z podziwem, bo sie zgubiłam?

    OdpowiedzUsuń
  2. A prawda to, co piszą w przewodnikach, że nie daje się napiwków, bo się obrażają za to? Myśmy nie dawali, ale myśmy zjadali też dania do końca, jak nam smakowały, a to podobno obraza dla kucharza, więc i tak jesteśmy w paru miejscach już spaleni. Co poradzę, dobre było.

    OdpowiedzUsuń