Drugim źródłem pożywienia to jeżowce morskie (sea urchins) Tak, to się je!
Jedliśmy to w Japonii, ale jakoś w głowach nam się nie mieściło, że można to samemu łowić i zjadać. Miejscowi to uwielbiają! Codziennie rano było widać mnóstwo osób spacerujących po kolana w wodzie i zbierających je do toreb. Tych kolczaków jest wiele rodzajów. Oni je rozpoznają, mają swoje preferencje, wiedzą które mają najlepsze ratio smaku do dotkliwości kłucia w ręce.
Te dziewczynki akurat się nas bardzo wstydziły, ale już inne nas chętnie poczęstowały jeżowcami. Generalnie rozłupuje się je maczetą na pół i wyjada się środek. Jak się zrobi to nieumiejętnie to jest bardzo gorzki/kwaśny smak. No więc napotkana dziewczynka na plaży chciała mi sama wyjąć środek i dać na dłoń. Ja wystawiam otwartą dłoń a ta "Go wash your hand first in the sea". Higiena przede wszystkim! Potem się mąż śmiał, że Filipinka w obdartych ciuchach mnie musi higieny uczyć... Ale słowo daje, coś oni mają z tą higieną! Przy finalnym otwieraniu kokosa, "czyścili" czubek noża poprzez wbicie go w świeżą łupinę kokosa. Raz też widziałam pana w podartych ciuchach, który mył zęby na plaży. Robił to co prawda palcem, ale miał pastę i mył je dość długo!
Wracając do jeżowców... w środku jest coś co przypomina drobną ikrę ułożoną w gwiazdę o 5 osiach symetrii. Po wybraniu, jest to porcja 1 czubatej łyżeczki. Pachnie jak ostryga. W zależności od rodzaju może być mniej lub bardziej słodka, ale generalnie poruszamy się w gamie smaków morskich:)
Patrząc po uśmiechach lokalsów, chyba oni zdają sobie sprawę z tego, że mieszkają w raju. Biały piasek, turkusowa woda, słońce świeci, zdrowe jedzenie za darmo, na wyciągnięcie ręki w wodzie lub potrząśnięcie palmą. Wychowując się w takim miejscu, mielibyście ciąg, żeby wyjechać do zatłoczonej Manili na uniwersytet i potem pracować na openspace w jakimś korpo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz