wtorek, 26 maja 2015

Zyc jak nomad

Przemierzanie Mongolii ma w sobie cos romantycznego. Wielkie przestrzenie, cisza, piękne krajobrazy i tylko Ty i Twój koń (mechaniczny...;)

Mieliśmy duży apetyt żeby zakosztować w pełni co to znaczy żyć jak nomad i główna atrakcja miało być nocowanie u rodziny nomadzkiej w ich nomadzkim gerze.

Spodziewaliśmy się, ze nasza wizyta będzie dużym wydarzeniem również dla tych ludzi. Przywieźliśmy prezenty itd.

Tymczasem to starsze nomadzkie małżeństwo jakoś niespecjalnie się nami przejęło. Przygotowali owszem dla nas osobny ger, napalili nam wieczorem w kozie, ale np. nie jedliśmy razem kolacji. Przynieśli nam wieczorem po misce zupy z ziemniakami, marchewką, kupnym makaronem i małymi kawałkami suszonej baraniny a rano dostaliśmy suchy chleb ze sklepu i ciepła wodę.
Nice...

Szczęście, że po drodze zatrzymaliśmy się w lokalnej restauracji z kuchnią iście mongolska (pyszna baraninka na wszelkie sposoby i ohydna herbata z mlekiem i sola), bo inaczej
Mongolia trafiłaby na miejsce niższe niż Korea w kategorii "kuchnia" (jeszcze niższe?:))

No ale nie narzekamy. Założenie było takie, żeby poznać jak żyją współcześni nomadzi - no i tak właśnie żyją: kupują jedzenie w sklepach, nie konsumują na co dzień tych ślicznych kózek i baranków, które im się pasa przed gerem. Przy gerze natomiast stoi talerz do telewizji satelitarnej i bateria słoneczna, która ląduje ich telefony komórkowe. Muszą jakoś komunikować się z czwórka dziećmi, które balują za ich pieniądze w Ułan Bator. Co poł roku zmieniają położenie i w tym celu zamawiają wielką ruską ciężarówkę, a nie zaprzęgają stada koni, jak nam się wydawało...

Najlepsze jest to, ze ci jedzący suchy chleb z rana starsi nomadzi są mega przy kasie. Futerko z tych wszystkich kózek i baranków sprzedają na kaszmirowe sweterki a mięsko do najlepszych restauracji. A nie przemęczają się szczególnie: wstają dobre 2-3h po świcie, wyprowadzają kozy, owce, krowy i konie z zagród; przegonią je parę razy w ciągu dnia po polach i przy zachodzie słońca zaprowadzają je z powrotem do zagrody. Trochę więcej porobią przed zima, żeby nazbierać trawy dla zwierząt i tak czas płynie a kasa "się koci".

Da się żyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz