niedziela, 17 maja 2015

Mniejszości narodowe

W przewodniku widziałam fotki pań z wietnamskich mniejszości narodowych, ubranych w tradycyjne stroje i wyobrażałam sobie, że trzeba iść 3 dni przez dżunglę, żeby się do nich dostać. A tu niespodziewany obrót akcji. W Sapie kobitki same śmiało podchodzą i albo próbują sprzedać jakieś wyszywane saszetki albo w ogóle zapraszają do nocowania w ich domu. Absurd sytuacji polega na tym, że po 5 minutach człowiek próbuje unikać tych namolnych kobitek, a przecież przejechał ten szmat odległości, żeby je właśnie zobaczyć z bliska...

Niektóre były faktycznie bardzo namolne, zwłaszcza w samej miejscowości Sapa, ale jak już się wyjechało w teren, to było lepiej. Saszetki i chusty do sprzedaży wyciągały dopiero po 3 minutach gadki "What's your name? How old are you? Where are you from? How many sisters and brothers do you have?" i przynajmniej sprawialy wrazenie naprawde zainteresowanych.




Co ciekawe, wszystkie kobitki w górach rzeczywiście były poubierane w te tradycyjne stroje, nawet jak niczego nie sprzedawały, tylko pracowały w polach ryżowych. Naprawdę niesamowite. Co jeszcze ciekawsze... chłopów w ogóle nie było widać, a jeśli już jakiś się pokazał to w stroju a la koszulka z napisem FC Barcelona + plastikowe klapki. Z naszych późniejszych wywiadów środowiskowych wyszło, że panowie albo chlają mocne wino ryżowe (60%, nie takie tam popłuczyny jak koreańskie soju 20%), albo leżą na hamaku. Ciekawy podział ról. Podobnie na Filipinach. Kobitka rodzi i wychowuje dzieci, pracuje, gotuje, zarabia na całą rodzinę i jeszcze próbuje ładnie wyglądać, a facet po prostu jest.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz