sobota, 2 maja 2015

Urlop

Nie bylo postow o pracy mojego meza. A tam sie dzieja lepsze historie niz u mnie. True story.

Ostatnio poszedl email do wszystkich pracownikow, ze maja robic nadgodziny za darmo. Ze team na czwartym pietrze robi non stop nadgodziny, wiec inne teamy tez maja siedziec. W tych pieknych okolicznosciach przyrody wyslalam meza, zeby wzial 3 dni urlopu. Nie byle jakie 3 dni. 3 dni w tygodniu, w ktorym 2 dni sa urzedowo wolne (majowka swietem narodowym calego swiata)

Wziecie urlopu w tygodniu w ktorym juz jest jakis dzien wolny od pracy jest w Korei rzecza nie do pomyslenia. A 3 dni to juz w ogole. Maz w kontrakcie ma 20 dni urlopowych i na poczatku roku przedstawil elegancko plan urlopowy na caly 2015, zeby nie bylo, ze nie bylo. Szefostwo bylo jednak laskawe udawac,  ze nic takiego nie mialo miejsca i zabierali sie do walidacji naszej majowki jak pies do jeza. Manager mojego meza bal sie zwalidowac ten urlop i kazal mezowi isc do szefa szefa. Ten tez wymiekl i powiedzial, ze musi zapytac swojego szefa. I tak CEO firmy decyduje o urlopie mojego meza. Zawsze wiedzialam, ze moj maz to gwiazda swiatowej inzynierii, ale nie wiedzialam, ze az tak jasna.

W koncu dwa dni przed wylotem szef szefa szefow byl laskawy wyrazic zgode (a juz chcielismy odwolywac bilety...) podczas gdy wszyscy inni Koreanczycy w firmie dostali bana na urlop i pewnie przyjda w dni swiateczne do biura. Ale presja koreanskiej grupy omija nas szerokim lukiem - wlasnie lecimy do Wietnamu! Ahoj przygodo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz