niedziela, 17 maja 2015

Moto-prolog

Każdy Wietnamczyk ma kolegę, który wypożycza motocykle. A jak nie wypożycza, to chętnie odda swój za parę dolar. Mówimy tu o cenach 4-5$ za wypożyczenie skutera za dzień i 10-20$ za wypożyczenie motocykla o poj. 125 ccm za dzień. Czysto teoretycznie zagraniczniaki nie mogą prowadzić niczego o pojemności większej niż 50 ccm (czyli takiej mniejszej kosiarki), ale białych nikt podobno nie sprawdza.

W Hanoi poprosiliśmy pana recepcjonistę z hotelu o pomoc w znalezieniu motocykla do przemierzania stromych zboczy górskich na północy kraju. Pan wykonał jeden telefon i za 5 min pod hotelem zjawił się kolega z motocyklem (again, dla Wietnamczyka nie ma rzeczy niemożliwych, niektóre po prostu trochę drożej kosztują).

Motocykl nie byle jaki! Opony chyba jeszcze na przedwojennym powietrzu. Nieee, dobry motor. Niezawodny - tam się już zepsuło wszystko co się zepsuć mogło. Światła stopu nie działały, dwójka nie wchodziła, ale palił! Na pych, za trzecim razem, ale palił. Pan mnie ujął argumentem, że motocykl produkowany jeszcze w czasach, kiedy cała produkcja odbywała się w Japonii, no i wzięliśmy tę helmucinę, Czasu już nie było na szukanie czegokolwiek innego, bo trzeba było nadać motocykl do pociągu nocnego do miejscowości Sapa w górach. Do tego jeszcze 2 totalnie niedopasowane, przepocone kaski z wypożyczalni i można było jechać w góry. Ahoj przygodo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz