Piątek wieczór, dochodzi północ - mąż nie wraca z "piwa" z kolegami.
Jako małżeństwo z wieloletnim stażem mamy już opracowaną strategię na takie sytuacje: nie rwę włosów z głowy, nie wydzwaniam, tylko ścielę mu łóżko w pokoju gościnnym, żeby mnie nie budził w środku nocy i idę spać.
Sobota rano, wychodzę z sypialni, a mąż śpi na kanapie w salonie. Korzystając z okazji, że akurat otworzył jedno oko pytam:
-A czemu Ty tu śpisz? Przecież pościeliłam Ci w gościnnym...
- Bo Justin tam śpi...
Chłopaki poszli dnia poprzedniego do rosyjskiej dzielnicy i tak się dobrze bawili, że jeden (Amerykanin) nie był w stanie iść, więc mój mąż wspaniałomyślnie postanowił go przenocować. Chłopak spał u nas do 12. Trzeci kompan do flaszki (Koreańczyk) dotarł do domu o własnych siłach, ale spał do 16. Mój mąż był w miarę świeży już o godz. 9.
I weź tu zaprzeczaj stereotypom...
Napisz prosze o tej rosyjskiej dzielnicy.
OdpowiedzUsuńNapisz prosze o tej rosyjskiej dzielnicy.
OdpowiedzUsuń