Po drodze z wczasów na Shikoku zahaczyliśmy jeszcze o Tokio. Poszłam na jeden dzień do tokijskiego biura i znowu moja wakacyjna opalenizna była tematem nr 1 - może nie całego dnia tak jak w Korei, ale poranka przynajmniej. "Enjoyed too much" moją dewizą na następne wakacje!
Tyczasem ostatnie podrygi z nowym obiektywem w Tokio:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz