Japonczycy traktuja pewne zagrozenia powaznie. Plaze z ekspozycja na otwarte morze sa otoczone wysokim murem, w ktorym wyciete sa moze dwa-trzy male wyjscia ewakuacyjne. Wyjscia mozna w kazdej chwili zamknac solidnymi, metalowymi wrotami. Wzdluz plazy rozsiane sa tez glosniki, aby ostrzec plazowiczow na czas.
Daje to do myslenia, ze z morzem w Japonii nie ma zartow. I ten drewniany domek przy samej plazy juz przestaje tak cieszyc...
Tak mi tsunami weszlo do glowy, ze w nocy odegralam klasyczna scene zony z mezem:
-Misiu, co tak szumi?! Idz sprawdz.
-No morze szumi no.
-No wlasnie! A jak to tsunami? Idz sprawdz!
-Domek drewniany stoi 30 lat nad sama plaza a ta mi kaze sprawdzac czy tsunami idzie... Juz ide kochanie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz