środa, 18 maja 2016

Majówka - dzień 4 (ostatni!)

Druga noc w namiocie - nadal nieprzespana w pełni, ale dla takiego widoku z "okna" o wschodzie można się przemęczyć:

Tu mąż próbuje robić jajecznice na grillu:
Nawet udało mu się zagotować wodę na herbatę na grillu!;) A herbatkę dostałam w denku plastikowej butelki. Taki mąż!
A ta książka, którą tu czytam, to "Nothing to envy" o historiach ludzi, którzy uciekli z Korei Północnej. I czytam ja na plaży 30km od granicy. Jest klimat...

Przed południem, jak już słonce było nie do zniesienia, podjechaliśmy do obserwatorium w strefie DMZ. Korea Północna, mili Państwo, wygląda tak:
Na mój sondaż na facebook'u, jakie to państwo, dostałam odpowiedzi takie jak Polska, Chorwacja, Wietnam, Australia czy Yunkai...

Zero cywilizacji na horyzoncie. Własnie w tej książce opisywano, że brak świateł i smogu sprawia, że w nocy niebo jest tam przepiękne! Dodatkowo ten mrok absolutny pozwala młodym Koreańczykom umawiać się na randki, na które za dnia by nie pozwolono. Nikt ich nawet nie jest w stanie nakryć, bo przecież nikt nie ma latarki, a jeśli ma to nie ma do niej baterii. Paradoksalnie w nocy wszyscy czuja się bezpieczniejsi. 

Rzut oka na stronę południową: z żywopłotu ustawiono koreański napis "pokój" na wzgórzu.
Może jeszcze za naszego życia się połącza? i może zjedziemy do Korei na drugą misję? Budynki trzeba będzie budować, wiec mój mąż się przyda! Ze mną nie wiadomo, bo może już samochody autonomiczne, machine learning i telepatia będą tak zaawansowane, że nikomu nie będę potrzebna... No nic, najwyżej otworzę kawiarnię i będę kasować tłuste 4$ za cienkie americano. Tak się robi fortunę w Korei!

Z taką wizją przyszłości i z takim skyline'm gór Soeraksan wracaliśmy w niedzielę wieczorem do Seulu. 200km śmignęliśmy tym razem w 2.5h, a nie w 8. Okazuje się, że Seulczycy lubią wracać wcześniej z długiego weekendu na łonie natury do swojego ciasnego mieszkania w mieście, żeby... uwaga...odpocząć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz