wtorek, 11 sierpnia 2015

Zakazy

Singapur słynie z zakazów. Zakaz plucia, zakaz żucia gumy, zakaz jedzenia duriana w metrze itd. Wszędzie straszą plakatami ile to grzywny czy lat więzienia grozi za dane przewinienie.
 

Singapurczykom żyje się jednak bardzo dobrze. Jedna znajoma Singapurka powiedziała, że jak wprowadzali zakaz plucia to towarzyszyła temu kampania społeczna, że poprzez plucie rozsiewa się zarazki i jest to zwyczajnie niehigieniczne. Wszyscy stwierdzili: "no tak!" i nikt już nie pluje niezależnie czy jest jakaś kara za to, czy nie. Mądry dyktator i całe państwo chodzi jak w szwajcarskim zegarku i jeszcze jest przyjemnie.

W Singapurze każdy jest skądś. 30% stanowią ekspaci, reszta to mix Chińczyków, Hindusów i Malajów. Wszyscy się super dogadują i akceptują. Dlatego tak łatwo się tam zaklimatyzować jako expat - nie to co w Korei. Dodatkowy plus to język angielski jako urzędowy.
I wygląda na to, że polonia singapurska jest podobnej liczebnosci co koreańska. Na ten przykład w wyborach prezydenckich głosowało po 200 Polaków zarowno w Korei o wielkosci polowy Polski jak i w Singapurze o wielkosci Warszawy i okolic. Spotkana Asia mówiła, że co drugi Polak w Singapurze to architekt:)

Póki co jeszcze się tam nie przeprowadzamy. Za czysto, za sterylnie. Zbyt uporządkowany ten Singapur. Nuda! Na odtrutkę pojechaliśmy potem do Indonezji. Tak, był kontrast...
O Indonezji już niebawem. Stay tuned!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz