Parę refleksji z przeprowadzki...
Koreańczycy zaczęli pakować swoje cliques et claques już 3 dni przed faktyczna przeprowadzką. Jak ruszyli te wszystkie durnostójki z biurek to uniósł się taki kurz, że kichałam cale 3 dni.
Koreaśskie essentials w pracy to:
- temperówka w kształcie lokomotywy
- uchwyt do telefonu komórkowego w kształcie wieży Eiffel'a
- aparat do wydzielania pary wodnej w kształcie doughnut'a
- zwierciadło z napisem "You are so beautiful" ew. "You are so slim"
- podkładka pod nadgarstek u ręki trzymającej myszkę w postaci pluszowego misia
- kserokopie dłoni ulubionej koleżanki z piętra
- szminka (jedna, dwie, trzy...), puder, krem pod oczy, krem do twarzy, krem do rak, spray z woda termalna do twarzy, szczoteczka i pasta do zębów, lakier do włosów, krople do oczu, płyn i gąbka do zmywania naczyń
- wiatrak pod nogi w lato, piecyk pod nogi w zimę
- klapki pływackie i kocyk (niezależnie od pory roku)
Do tego dołóżmy jeszcze raporty papierowe z 1999 (koniecznie trzymane na biurku żeby były pod ręka) i zostaje jakieś 10cm^2 wolnej przestrzeni.
No więc i ja wzięłam się za pakowanie - w piątek o 17.45. Nakleiłam kartkę na monitor, spakowałam do szarego pudła laptopa, kable, klawiaturę, myszkę, zeszyt, kubek i dwie pary szpilek (trzymane na tę okazję, gdy przychodzę do pracy w pidżamie i nagle się okazuje, że mam coś przedstawić na MC).
O 18.00 byłam gotowa do wyjścia.
Przyszłam do nowego biura w poniedziałek o 8.45 a tu moje rzeczy rozpakowane. Tylko włączyć laptopa i można pracować. Hyunyong, najmłodszy w zespole, przyszedł do pracy w weekend, żeby pomoc przy przeprowadzce. Najlepsze jest to, że nikt go o to nie poprosił. Magia Korei. Najmłodsi zawsze bez dyskusji biorą na klatę wszystkie fizyczne/nudne/niepotrzebne zadania. Już teraz kumam dlaczego miałam las rąk młodziaków do robienia kawy jak organizowałam seminarium w zeszłym roku w Seulu.
Anyways, nowe biuro wreszcie wygląda! Szklane ściany, mnóstwo pokojów spotkań, widno, piękny widok na wieżę Namsan (taki seulski Pałac Kultury) i fajne miejsca na przerwy kawowe (okupowane tylko przez Francuzów btw, Koreańczycy plotkują tylko przez firmowego messengera)