Cena jednodniowego karnetu to przy obecnym kursiku jena 37 euro (można? można.) Noclegi od 40 do 80 euro za noc w zależności od standardu. Ceny jedzenia nieodczuwalne dla kieszeni (rybka na bank tańsza niż na Monciaku czy na Krupówkach). Przy dobrze skoordynowanym połączeniu z centrum Warszawy do japońskich Alp dojedzie się w 20h. Do tego śnieg tak pewny jak podatki. Byle tylko trafić dobrą cenkę za bilet z Warszawy do Tokio lub Osaki i już.
Powyższą argumentację kupili już wszyscy narciarze z Australii + wszyscy expaci stacjonujący z Japonii. Jest ewidentnie więcej białych twarzy niż żółtych. Wszędzie słychać angielski. Dla nas to akurat wada, bo chcieliśmy zakosztować autentycznej górskiej Japonii a nie kosmopolitycznej turystycznej wioski żyjącej tylko przez sezon narciarski.
Hakuba, bo o niej mowa, sama z siebie próbuje się stylizować bardziej na kurort francuski/szwajcarski niż japoński. Na ten przykład w naszym małym pensjonacie kucharz aspiruje do gwiazdki Michelin i raczy nas maleńkimi cudeńkami, bynajmniej nie z repertuaru japońskiego. Do tego regionalne winko z regionu Nagano (ciekawie spróbować, importować do Korei nie będziemy)
Na stokach też króluje kuchnia europejska, tylko niestety w postaci pizzy i hot-dogów. Jak już znajdzie się japońską knajpkę, to nie jest to ta japońska delikatność smaków co zawsze. Ten makaron ramen z wieprzowiny był jednak wyborny:
No, temat wyżywienia omówiony, można przejść do mniej ważnych aspektów wyjazdów na narty takich jak np. warunki do jeżdżenia na nartach:)
Cytując klasyka: "tyyyyyyyyle śniegu najebało":) Wzięliśmy niby pokój z widokiem, ale cholerka nic nie widać. Klęska śniegowa. 190 cm w dolinie, 375cm na szczytach.
Ale dla lokalsów to chyba norma. Jakoś nieszczególnie się tym ekscytują.
Przy takim naśnieżeniu oczywiście stoki wybornie przygotowanie. Parę fotek z wczorajszej pogody doskonałej: niebieskie niebo, słońce i duuuuuużo świeżego śniegu. Jak zobaczyliśmy to niebieskie niebo rano i puszek za oknem, to od razu się zerwaliśmy i byliśmy pin-point 8.02 sharp na stoku. First on, last off.
Jeszcze jest trochę takich pamiątek z Olimpiady 1998. Podobno większość wyciągów pamięta jeszcze Olimpiadę - chapeau-bas, bo są w naprawdę dobrym stanie. Japonia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz