wtorek, 17 lutego 2015

Hakuba - narty w Japonii

"Jeżdżę na narty do Japonii" brzmi co najmniej tak snobistycznie jak legendarne "piję tylko Ballantines'a" czy "jak nie pojadę do Pragi raz w roku to chora jestem". Co poradzić, że z Korei bliżej na narty do Japonii niż do Włoch. Okazuje się jednak, że Japonia może być ciekawą i wcale niekoniecznie droższą alternatywą do włoskich czy francuskich resortów, nawet z Polski.

Cena jednodniowego karnetu to przy obecnym kursiku jena 37 euro (można? można.) Noclegi od 40 do 80 euro za noc w zależności od standardu. Ceny jedzenia nieodczuwalne dla kieszeni (rybka na bank tańsza niż na Monciaku czy na Krupówkach). Przy dobrze skoordynowanym połączeniu z centrum Warszawy do japońskich Alp dojedzie się w 20h. Do tego śnieg tak pewny jak podatki. Byle tylko trafić dobrą cenkę za bilet z Warszawy do Tokio lub Osaki i już.

Powyższą argumentację kupili już wszyscy narciarze z Australii + wszyscy expaci stacjonujący z Japonii. Jest ewidentnie więcej białych twarzy niż żółtych. Wszędzie słychać angielski. Dla nas to akurat wada, bo chcieliśmy zakosztować autentycznej górskiej Japonii a nie kosmopolitycznej turystycznej wioski żyjącej tylko przez sezon narciarski. 

Hakuba, bo o niej mowa, sama z siebie próbuje się stylizować bardziej na kurort francuski/szwajcarski niż japoński. Na ten przykład w naszym małym pensjonacie kucharz aspiruje do gwiazdki Michelin i raczy nas maleńkimi cudeńkami, bynajmniej nie z repertuaru japońskiego. Do tego regionalne winko z regionu Nagano (ciekawie spróbować, importować do Korei nie będziemy)


Na stokach też króluje kuchnia europejska, tylko niestety w postaci pizzy i hot-dogów. Jak już znajdzie się japońską knajpkę, to nie jest to ta japońska delikatność smaków co zawsze. Ten makaron ramen z wieprzowiny był jednak wyborny:


 No, temat wyżywienia omówiony, można przejść do mniej ważnych aspektów wyjazdów na narty takich jak np. warunki do jeżdżenia na nartach:)

Cytując klasyka: "tyyyyyyyyle śniegu najebało":) Wzięliśmy niby pokój z widokiem, ale cholerka nic nie widać. Klęska śniegowa. 190 cm w dolinie, 375cm na szczytach. 

 Ale dla lokalsów to chyba norma. Jakoś nieszczególnie się tym ekscytują. 

Przy takim naśnieżeniu oczywiście stoki wybornie przygotowanie. Parę fotek z wczorajszej pogody doskonałej: niebieskie niebo, słońce i duuuuuużo świeżego śniegu. Jak zobaczyliśmy to niebieskie niebo rano i puszek za oknem, to od razu się zerwaliśmy i byliśmy pin-point 8.02 sharp na stoku. First on, last off.







  

Jeszcze jest trochę takich pamiątek z Olimpiady 1998. Podobno większość wyciągów pamięta jeszcze Olimpiadę - chapeau-bas, bo są w naprawdę dobrym stanie. Japonia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz