Wybralismy knajpe z zarciem uzbeckim. Ja w calej swojej ignorancji zaczelam mowic do pan kucharek po polsku, myslac ze uzbecki jest jakas odmiana rosyjskiego. Jednak nie:) jak potem doczytalismy, uzbecki nalezy do grupy jezykow tureckich i do '27 zapisywano go po arabsku, potem w alfabecie lacinskim a od '40 cyrlica. A mowia ze Polakom brakuje konsekwencji.
Z glowna pania kucharka przeszlismy w koncu na koreanski, bo po angielsku tez nie szlo. Czeski film, ale glodni nie wyszlismy. Byl barszcz w stylu ukrainskim, pielmieni w stylu rosyjskim, zupa w stylu mongloskim oraz kawal gotowanej jagnieciny w stylu "niedzielny obiad na bogato".
Calosc podana na gustownej porcelanie z jelonkiem. Do tego jakas radziecka wodka - jak zamowilismy 2 shoty, to pani podeszla i powiedziala, ze bardziej sie oplaca wziac od razu 0,25. Nasi tu byli:)
Objedlismy sie strasznie! A po wytoczeniu sie z knajpy zastalismy stragan z kozuchami. Jest klimat...
W dodatku nikt nas nie okradl ani nerki nie wycial wiec w ogole mega na plus;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz