niedziela, 8 listopada 2015

Chinski fryzjer

Wchodze do fryzjera w dzielnicy French Concession w Szanghaju i pani mi podaje taki cennik:
- poczatkujacy fryzjer 35zl
- doswiadczony fryzjer 90zl
- Alex 200zl

Wybieram Alexa gleboko wierzac ze  wyzsza cena jest gwarantem jakosci...

Pan Alex okazal sie byc wystylizowanym Chinczykiem z fioletowymi wlosami. Po przejsciach z koreanskimi fryzjerami juz sie nauczylam, ze warto wyartykulowac na poczatku czego sie oczekuje... Problem w tym, ze Alex nie mowil po angielsku a moj chinski jeszcze nie pokrywa wyrazen typu "prosze mi tu z tylu wycieniowac"... Jakas Niemka z fotela obok pomogla w translacji, ale chyba srednio sie znala, bo efekt znowu nie do konca zbiezny z oczekiwaniami...
Po minie pana fryzjera na koncu czytalam, ze tez srednio byl zadowolony. No coz, chyba jednak wlosy europejskie inaczej sie ukladaja niz wlosy azjatyckie przy tym samym cieciu.

No dobra, bez paniki, jest lepiej... niewiele lepiej, ale lepiej. Po prostu klasyczny bob bez fajerwerkow. Dam na sobie poeksperymentowac jeszcze w Japonii - jak tam nie wyjdzie to juz na serio poprosze szefa o aneks do kontraktu z obietnica wizyty w Europie przynajmniej raz na kwartal.

Na czas wizyty u fryzjera w Szanghaju zostawilam meza na masazu na przeciwko (takie malzenskie triki, zeby nie narzekal, ze musi czekac;)) Jeszcze pan go tam nie skonczyl ugniatac, wiec czekam grzecznie w recepcji i slucham jak jeden Francuz sie awanturuje, ze on tu dopiero co wysiadl z samolotu z Paryza po tylu godzinach lotu, zamowil sobie relaksacyjny masaz u pani Helen a mu daja pania Elen! Absurd sytuacji polega na tym, ze Francuzi nie wymawiaja H, wiec pani recepcjonistka srednio kumala o co mu chodzi... Ehh, Francuzi - jedyna zaleta z tego, ze jest ich 200.000 (!) w Szanghaju to to, ze generuja czeste dostawy serow i wina w dobrych cenach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz