Skad te Koreanczyki maja hajs na americano za 4$ i dlaczego ta cena sie utrzymuje mimo duzej konkurencji kawiarnianej? Uwaga, bedzie pseudo-ekonomiczny wywod:) otoz, Koreanczycy zyja z rodzicami do slubu, a ze zenia sie bardzo pozno albo i wcale, wiec spokojnie moga szastac kasa na fanaberie. Pamietamy wszyscy, ze najlepsze imprezy byly w czasach jak wszyscy juz zaczelismy zarabiac, a jeszcze nikt sie nie wyprowadzil od rodzicow^^
Jak jest popyt to i cena rosnie.
Dodatkowo Korea jest w zasadzie wyspa, wiec wszystko co importowane jest z natury drozsze + jeszcze oni nakladaja cla jak wsciekli, zupelnie bez pojecia.
Malo tego! Wyroby koreanskie sa czasem jeszcze drozsze niz importowane! Wolowina australijska tansza niz koreanska. Na dwa steki koreanskie w sklepie miesnym (nie ze w knajpie!) wydajemy ok. 30$. I nie sa to nawet steki w wersji marmurkowej (mieso poprzerastane tluszczykiem), te maja juz tak chore ceny, ze lepiej rozwazyc jednodniowa wycieczke do Kobe w Japonii.
Jedno jablko koreanskie kosztuje dolara w sezonie a dwa poza sezonem. Kosz gruszek koreanskich to bardzo fancy prezent - kontrahenci wysylaja sobie takie gifty np. na swieto Chuseok (koreanskie swieto jesieni, tak wazne w Korei jak Wigilia w Polsce). Juz ja widze jak moi partnerzy biznesowi w Polsce by zareagowali jakbym wyslala im kosz jablek;)
Malo tego! Jak juz wspomnialam, Korea jest wlasciwie wyspa. Morze niemal z kazdej strony. Swieza rybka sredniej wielkosci kupowana na targu rybnym kosztuje 30$. A duza 60$.
Takze fajna kolacja z winem kosztuje nas 70-100$. Nie ze w knajpie! W domu! Europo, tesknimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz