Pracując w tak międzynarodowym środowisku, lawirując między angielskim, niemieckim, francuskim, chńskim i łamanym koreańskim, orientujesz się w pewnym momencie, że przeklinać umiesz tylko po polsku. Myślę, że moi miedzynarodowi interlokutorzy znają mnie tylko w połowie przez to, a tacy współpasażerowie na trasie Seul-Tokio to już w ogóle nie kumają o co cho, jak rozmawiam przez telefon z dobrą koleżanką po polsku.
Odczuwam ewidentną przyjemność z siarczystego przeklinania po polsku w azjatyckim miejscu publicznym. Tak, to jest coś czego mi będzie brakować po powrocie do Europy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz