Firma łaskawie mnie poprosiła o założenie konta w koreańskim banku, żebym mogła łaskawie odebrać te swoje miliony 25-tego każdego miesiąca (miliony koreańskich wonów niestety a nie brytyjskich funtów...) . Mam taki red carpet treatment, że dostałam nawet od firmy usługę pomocy agencji przy wyrabianiu konta. Pomoc ta okazała się niezbędna, bo pani w banku oczywiście nie mówiła po angielsku, mimo, że wybrany bank chwali się rewelacyjną obsługą dla ekspatów.
Podsunięto mi pod nos jakieś 0,5 kg formularzy do wypełnienia/podpisania. Oczywiście wszystko po koreańsku. Jak już przebrnęłam przez ten milion stron, to pani się skumała, że Kinga to jednak nie jest nazwisko i kazała wszystko podpisywać od nowa, żeby było w poprawnej koreańskiej kolejności: nazwisko, a potem imię. W jednym miejscu kazano mi się nawet podpisać w znakach koreańskich. Mam nadzieję, że to było na serio moje imię i nazwisko a nie "kurczak 3,5zł"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz