Właśnie wylądowałam na lotnisku Haneda w Tokio. Jak już pisałam, moim ulubionym, o ile lotniska da się lubić.
Jest jednak pewna wada tego lotniska. Jak Ty wychodzisz z lotniska w garniaku, odpowiadając w pośpiechu na maile pracownicze, które przyszły w ciągu 2-godzinnego lotu, to mijasz tłum ludzi w kwiecistych koszulach odbierający bagaże z Honolulu...
Ciężko o większego demotywatora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz