środa, 18 czerwca 2014

Czerwone stemple


Spotkałam się wczoraj z właścicielami upatrzonego mieszkania w Seulu. Podpisaliśmy umowę („śmy” to znaczy koreański oddział mojego korpo). Done and dusted. Mieszkanie moje od 16 sierpnia.

Jedna ciekawostka: w Korei podpis ręczny nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Koreańczycy poproszeni o podpis na kwitku od karty kredytowej robią zamaszysty zygzak. To co się liczy to czerwona pieczątką. Ale to nie taka europejska pieczątka w stylu „Wiesława Wrzeszcz - księgowa”. To taki okrągły mały stempelek z jakimś koreańskim znaczkiem w kolorze czerwonym. I tych stempelków stawiają po maksie przy wszystkich ważnych rzeczach w kontrakcie. Na koniec wygląda to tak, jakby kot wlazł w czerwoną farbę i przeszedł się przez umowę.  

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście. W Chinach też stemplowali na czerwono paragony w sklepach.

    OdpowiedzUsuń