Musialam zrobic rutynowe badania i dac sobie upuscic troche krwi. W Korei nie ma przychodni, wszystkie nawet najbardziej podstawowe badania zalatwia sie w szpitalu. Wiec jak Koreanczyk mowi, ze w zeszlym tygodniu byl w szpitalu, to jeszcze nie oznacza, ze otarl sie o smierc.
Anyways, poszlam do tego szpitala a tam sekcja poboru krwi jak poczta. Pielegniary siedza w "okienkach" i wywowuja kolejne numerki. Maja juz podrukowane nalepki na probowki, ktore po napelnieniu wrzucaja na tasme jadaca prosto do laboratorium na zapleczu. Fabryka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz