Pan bez zęba na przedzie, u którego przez ostatni miesiąc kupowałam truskawki w drodze z pracy, nie chciał mi dzisiaj nic sprzedać. Wytłumaczył mi po koreańsku, że już sezon się kończy i truskawki słabe.
Pierwszy raz poczułam się, że tu należę. Może to jeszcze nie etap, kiedy wdaję się z żywą dyskusję na Hali Mirowskiej na temat przepisu na powidła śliwkowe, ale i tak miło (mimo, że nici z truskawek...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz