piątek, 24 kwietnia 2015

Lotnisko Coron/Busuanga

Filipiny są trochę jak Polska. Przeskakujemy pewne etapy rozwoju. Tak jak w Polsce nie przyjeły się pagery i czeki, tylko przeszliśmy od razu do telefonów komórkowych i kart kredytowych, to na Filipinach nie wybudowano jeszcze dróg i mostów, a już da się wszędzie dolecieć samolotem.

Lotnisko w miescie Coron na wyspie Busuanga nadal zostało jednak w latach 70. Po płycie lotniska chodzą kury, wieża kontroli lotów wygląda jak kurnik, security check polega na zmacaniu bagażu a bilet wypisywany jest flamastrem. To nie koniec. Kazano nam wejśc na wagę razem z bagażem, żeby sprawdzić obciązenie samolotu. Samoloty nie byle jakie - można poczuć się jak Madonna lecąca prywatną awionetką. Jak dmuchnął większy wiatr przy lądowaniu to parę osób się przeżegnało... Ahoj przygodo!





1 komentarz: