Piatek, godzina 21.30, wracam z pracy. Styrana po calym tygodniu. Praca biurowa mowili... a czuje sie jakbym przepracowala tydzien w kopalni. Ale w sumie porownanie trafne. Tyle, ze nie kopie w weglu...:)
No wiec wzielam taksowke. A tu czysto, pachnie, pan skumal adres bez GPSa, a z glosnikow leci Eva Cassidy. Takie rzeczy sie w Korei nie zdazaja... Jak milo zaznac troche Europy na koniec azjatyckiego tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz