Mąż poszedł zrobić sobie zdjęcie do karty rejestracji aliena (tak się nazywa, powaga!)
Nadgorliwa pani fotografka delikatnie przy-photoshop-owała mi męża. Zmarszczki wygładzone, zarost idealnie przycięty, twarz bardziej pociągła, jakby w trójkąt. Filtr beauty jak nic!
Podobno u fotografa można sobie zażyczyć stopień wy-photoshop-owania od 1 do 10. Ciężko powiedzieć jaki pani zastosowała. Podobno przy 10 nie poznaje się osoby na zdjęciu:)
Anyways, niedawno się dowiedziałam od kolegów z pracy, że kluczowym elementem CV jest zdjęcie. Że też tego nie wiedzieliśmy zanim mąż rozesłał miliard CV!
Jedna moja koleżanka z pracy po zobaczeniu mojego męża powiedziała "wygląda jak ten znany aktor, ..., no ten no..., David Beckham!"
Kto by nie przyjął do pracy Davida Beckhama po filtrze beauty ja się pytam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz