Aby zlagodzic szok gastronomicznym wybralismy sie na niedzielny brunch do takiej raczej drozszej restauracji z przewodnika Lonely Planet. Zamknieta. Ale tak na amen. Po prostu splajtowali. Druga "raczej z tych lepszych" czyt. drozszych - zniknela kompletnie z powierzchni ziemi. A przewodnik z koncowki 2012 roku!
To jest wlasnie bardzo typowe dla Seulu. Scena gastronomiczna zmienia sie jak w kalejdoskopie. Zawsze niespodzianki. Podobnie jak z zamawianiem potraw z takiego oto menu (zrobilam focie, zeby mi kolezanki w pracy powiedzialy co wczoraj jadlam na kolacje):
Polska jest ewidentnie jedynym krajem na swiecie gdzie kelner mowi w 3 jezykach i ma wyzsze wyksztalcenie.
Nie tylko Polska. Rodzice mojej koleżanki przyjeżdzają do Madrytu, zapytałem ją więc czy mówią po hiszpańsku albo angielsku, bo mają sami się szlajać po mieście. Na co ona "Przecież tu w knajpach kelnerzy ZAWSZE mówią po rosyjsku!" Muszę sprawdzić!
OdpowiedzUsuń