czwartek, 21 sierpnia 2014

Japonia!

Zaledwie po 3 dniach od rozpakowania walizek w Seulu, ruszyliśmy do Tokio. Cyrk obwoźny back in the game! Ponieważ mąż jest świeżo upieczonym bezrobotnym to towarzyszy mi we wszystkich biznes tripach. Jak znajdzie już tę pracę w Samsungu to zobaczę go pewnie tylko w weekendy i to też nie całe, więc trzeba korzystać!

Najlepszą reklamą Japonii jest chyba to, że ten mój mięsożerny i zimnolubny mąż dzielnie wytrzymuje temperatury 32+ przy wilgotności 90+ i żywi się głównie rybą. Japonia jest cudowna. Fakt, że mieszkamy w Seulu odbieramy jako wyraźny sygnał, że po tych 3 latach naszym przeznaczeniem jest zawijać do Europy. Gdybyśmy mieszkali w tej Japonii to pewnie byśmy zostali chyba do śmierci (w pierwszym poważniejszym trzęsieniu ziemi btw...)

Stopklatki ze zwykłego powrotu z pracy / dzielnica Asakusa + Shiodome:





Stopklatki ze zwykłej kolacji / dzielnica Akasaka:

Sake wylewa się z kieliszków do podstawek - tak, to mi polewały do tej pory tylko stewardessy w Aeroflocie!

Sushi z wołowinką i tłustym tuńczykiem

Sashimi z jeszcze oddychającej makreli.

1 komentarz:

  1. Hm... Ta żywa makrela... Zjadłaś? A tutaj ludzie się bulwersują na walki byków! Pisałem o tym wczoraj: http://www.madrytokiemmatkipolki.blogspot.com.es/2014/08/byki_25.html

    OdpowiedzUsuń