Próbowałam się wymiksować, ale nie dało rady. Kupili mi bilet na pociąg i wio!
Suzhou jest oddalone od Szanghaju o jedyne 30 min pociągiem, ale pociągiem nie byle jakim! Momentami rozpędzał się do 300km/h. Widoczki takie:
Na dworcu podjął nas sam dyrektor oddziału. Ponieważ zbliżała się 11, to zabrał nas od razu na lunch (w Chinach 11.30 to już późna pora lunchowa jakby ktoś się pytał;))
Po lunchu była herbatka, a po herbatce był papierosek (dyrektor pali sobie w najlepsze we własnym biurze tu pod czujką dymu) i jeszcze jakieś gadki szmatki po chińsku, bo pan dyrektor ni w ząb po angielsku. Godzina 14, a my nawet nie zaczęliśmy rozmów biznesowych.
Trochę zaczęłam się wiercić i pytam tego mojego kolegę z biura kiedy ma być to spotkanie z agencją rządową. A on mówi, że o 16.30 i potrwa jakieś 30-45min. Szlag mnie trafił, bo cały dzień wyjęty. No i drażę dalej na jaki temat to spotkanie w ogóle, a ten w końcu się wysłowił, że Suzhou chce być parkiem technologicznym i ściągać różne talenty z całego świata, żeby rozruszać trochę lokalną gospodarkę. I faktycznie, w tej jeszcze do niedawna wiosce rybackiej na prowincji Szanghaju powstała całkiem konkretna dzielnica biznesowa:
Ten łuk to jakaś zacna konstrukcja i mój mąż ja zwiedzał 2 lata temu w ramach jednej konferencji inżynieryjnej. Chińczycy ten łuk nazywają "duże spodnie"^^
Ale wracając do wątku przewodniego, jeśli nasz oddział w Suzhou przekona tę agencję rządową, że są tacy digital, global i innovative, to rząd im będzie sponsorował 50% czynszu przez 4 lata. Gra więc warta świeczki.
Stół w sali konferencyjnej, w której mieliśmy mieć spotkanie, uginał się od kwiatów i owoców. Całe biuro czyste na błysk. Jakoś dziwnie cicho... Okazało się, że szef wyprosił połowę pracowników na parter, żeby stopowali awanturujących się klientów i zapraszali dnia następnego.
W końcu przyszła dwójka dość młodych ludzi. Kobitka całkiem elegancka, a facet w polo i krótkich spodenkach. Mój kolega naprodukował się jakie to big data robimy w firmie i w jakich chmurach wszystko liczymy i że w ogóle firma ściąga specjalnie ultra top specjalistkę z Europy, żeby cisnąć te wszystkie innowacje.
Wszystko oczywiście po chińsku. Ja się nie odezwałam ani słowem. Nie zadano mi żadnego pytania. I wygląda na to, że tym jednym dniem zarobiłam dla firmy więcej kasy niż przez kwartał zapierdolki. Chyba się ogłoszę w gazecie: "Aaaa modeling korporacyjny, dyskretnie, z dojazdem do klienta"
Stół w sali konferencyjnej, w której mieliśmy mieć spotkanie, uginał się od kwiatów i owoców. Całe biuro czyste na błysk. Jakoś dziwnie cicho... Okazało się, że szef wyprosił połowę pracowników na parter, żeby stopowali awanturujących się klientów i zapraszali dnia następnego.
W końcu przyszła dwójka dość młodych ludzi. Kobitka całkiem elegancka, a facet w polo i krótkich spodenkach. Mój kolega naprodukował się jakie to big data robimy w firmie i w jakich chmurach wszystko liczymy i że w ogóle firma ściąga specjalnie ultra top specjalistkę z Europy, żeby cisnąć te wszystkie innowacje.
Wszystko oczywiście po chińsku. Ja się nie odezwałam ani słowem. Nie zadano mi żadnego pytania. I wygląda na to, że tym jednym dniem zarobiłam dla firmy więcej kasy niż przez kwartał zapierdolki. Chyba się ogłoszę w gazecie: "Aaaa modeling korporacyjny, dyskretnie, z dojazdem do klienta"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz