Pojechaliśmy na Wielkanoc do Polski pokazać dziadkom wnuczkę. Zaraz po wylądowaniu uderzyły nas dwie rzeczy:
1) obcy ludzie nie zachwycają się naszym dzieckiem
2) obcy ludzie udzielają nam rad dot. naszego dziecka
Jednak w Azji przyjemniej się spaceruje z niemowlakiem (jak już się człowiek oswoi, że każdy zapuszcza żurawia do wózka albo robi nam zdjęcia i to nawet nie z przyczajki)
Nie wspomnę już o pogodzie. Praktycznie przez cały nasz czterotygodniowy pobyt była ZŁA pogoda. A mówimy o końcówce kwietnia i majówce. O proszsz, taka fotka z 18 kwietnia z Warszawy:
A taka fotka z 30 kwietnia z Sopotu:
Niech nie zmyli Was krotki rękaw mojego męża. Akurat schowaliśmy się za wydmami, gdzie nie było wiatru. Po wyjściu zza wydm, moja zimowa kurtka na snowboard ledwo dawała radę.
Niech lepiej wymyślą jakieś święto w lato, bo na kolejną Wielkanoc nie wracamy (to, że nie wracamy na Boże Narodzenie już ustaliliśmy;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz