niedziela, 12 czerwca 2016

Nauczycielka chińskiego

Wróciłam do nauki chińskiego. I to na pełnej petardzie, bo 5 razy w tygodniu po godzinie.
Przychodzi do mnie taka mała Chinka, metr pięć w kapeluszu i mnie skubana przyciska tak, że po godzinie mózg mi paruje. Jak się spytała, czy nie chcę mieć lekcji po 1,5 godziny, to zbladłam.

Chinka nie jest jakąś tam losowo wybraną Chinką w Seulu, ale jest kwalifikowanym nauczycielem chińskiego i uczy tu Koreańczyków. Czasem się zapomina i wtrąca koreańskie słowa tłumacząc mi nową gramatykę:)

Postanowiła wyjechać z ojczyzny po tym jak tuż po ukończeniu 5 lat ciężkich studiów filologicznych (w programie wkuwanie 30tys. znaków, i to nie tych uproszczonych) poszła na rozmowę kwalifikacyjną do firmy i jedyne o co ją zapytano to, czy dużo pije i czy ma prawo jazdy.

Taka mała, a nie da sobie w kaszę dmuchać. Ostatnio mnie nawet trochę zawstydziła, bo mówi mi tak:
- "Widziałam ten najnowszy polski film - Boy 7! Doskonały! Ten główny aktor taki przystojny i ten Wasz język taki piękny. Wsłuchiwałam się uważnie."

No to ja na to, że niestety nie znam tego filmu i że ostatnio nie ślędzę polskiej kinematografii.

Potem zobaczyłam trialer - aktor faktycznie całkiem przystojny, ale film niemiecki:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz