niedziela, 3 lipca 2016

Macierzyński w Korei


Miałam ostatnio dwa good bye lunche z dwiema koleżankami z pracy, które na dniach idą na macierzyński. Obie biorą, uwaga, 15 miesięcy macierzyńskiego! Do tej pory byłam przekonana, że w Korei są tylko 3 miesiące macierzyńskiego – tak mi mówiły pracujące matki, wtrącając raz po raz, że tak dużo nadgodzin robią, ze dziecko już woła „mama” na opiekującą się nim babcię. Czyli jak zwykle, wielka poza, żeby pokazać jak bardzo się kobita umartwia i poświęca dla firmy.

System faktycznie polega na tym, ze przez pierwsze 3 miesiące dostaje się 100% pensji, a potem przez rok 40% (ale nie więcej niż jakaś tam konkretna kwota rocznie). Deal i tak dobry, zwłaszcza w koreańskich realiach, gdzie jak w Erze – darmowe wieczory i weekendy;)

Także te moje dwie interlokutorki w miarę sensowne, choć i tak zachowały pewną dozę masochizmu. Jedna mówi mi, że nikt jej nie ustępuje miejsca w transporcie publicznym, ale nie ma o to żalu, bo wszyscy Seulczycy są zmęczeni i przepracowani. Druga z kolei miała koszmarny pierwszy trymestr, była wtedy totalnym zombie, ale do pracy twardo chodziła, bo co team powie jak weźmie zwolnienie.

A kiedy się mówi teamowi o ciąży? Zaraz przy pierwszej kolacji służbowej, bo przecież musi mieć solidny powód, żeby odmówić alkoholu. A szefowi kiedy? Zaraz po pozytywnym wyniku testu ciążowego. Korea krajem bez tajemnic.

Tuż po porodzie kobitki przenoszą się z maluszkiem na dwa tygodnie do takiego centrum rekonwalescencji / spa, gdzie mają specjalne masaże żeby brzuch się ładnie wchłonął. Mąż w tym czasie wizytuje tylko od czasu do czasu. Żadna z moich koleżanek nie miała specjalnego problemu z tym, że mąż nie będzie aktywnie uczestniczył w tym czasie.

W ogóle Koreanki są zaprogramowane, że po porodzie momentalnie stają się matkami i automatycznie przestają być żonami – i to w każdej dziedzinie życia, if you know what I mean.... (bardzo insiderski news od Francuza zaprzyjaźnionego z wieloma Francuzami żonatymi z Koreankami – chłopaki trochę narzekają po pojawieniu się pierwszego dziecka)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz