wtorek, 5 kwietnia 2016

Koreanskie kosmetyki

Mija nam drugi rok w Korei i juz jestesmy jak stare, koreanskie malzenstwo (niekoniecznie dobre...) Ja przed snem zamieniam sie w mumie, a maz w ciszy czyta ksiazke (co mu zostalo!)

Dzis maska z ptasiego gniazda. 

Choc ptasie gniazdo jest juz troche passe. Teraz hitem jest tluszcz konia.

W koreanskim przemysle kosmetykowym  trendy zmieniaja sie szybciej niz w branzy modowej. O sluzie slimaka juz nikt nie mowi, a mi zostalo jeszcze dobre pol butelki. Cichaczem wcieram w nogi, bo juz na twarz nie wypada!

Ale esencja z fermentowanego ryzu, balsam z kwasu hialurionowego 3D (tez nie wiem o co cho z tym 3D, ale brzmi dobrze;)), serum z aktywnym retinolem i gesty krem z alg glebinowych juz mi sie koncza, wiec z czystym sumieniem zamowilam sobie w internecie kolejna baterie.

Jest nalog. 

1 komentarz:

  1. Tłuszcz konia? Kitunia nie idź w stronę światła! Krem z łoju owczo- wołowego natłuszczał zacnie ale jedynie stopy :)

    OdpowiedzUsuń