Tu załączam profesjonalną mapkę poglądową:
Amanohashidate jest wymieniane jako jeden z trzech najpiękniejszych punktów widokowych Japonii. Jest to 3.3km mierzeja, która na zdjęciach w Google wygląda to tak:
a Japończycy ją podziwiają tak:
True story - to drugie zdjęcie to już naszego autorstwa. Podobno jak się wsadzi głowę między nogi, to ta długa mierzeja wygląda jakby to był most łączący miasteczko z niebem. Czy próbowaliśmy sprawdzić, czy to prawda? Ja tak ^^, co oczywiście zręcznie obfotografował mój mąż... pewnie wywlecze mi te zdjęcia kiedyś w przyszłości w ramach jakiegoś szantażu;)
Zaplanowałam tam 2 pełne dni opalanda (trzeba było jakoś odreagować tyle zwiedzania w Kyoto), ale niestety słońce nie chciało się pokazać:/ Spędziliśmy więc te 2 dni jak szanujący się japońscy emeryci: długie spacery po mierzei, wygrzewanie kości w onsenie i spanie w ryokanie na podłodze.
Nasz ryokan był naprawdę spektakularny, dostaliśmy ogromny pokój (jak na standardy japońskie;)) z bezpośrednim wyjściem na ogród zen.
Żeby tego było mało, jedzenie w naszym ryokanie to było kaiseki przez duże K.
Parę fotek z jednej z kolacji:
Na przystawkę był zestaw małych dzieł sztuki -
Potem sashimi - jedna rybka była pokrojona tak drobno, że ledwo ją było widać (patrz lekko błyszcząca, lewa część talerza)
Tu z kolei rybka gotowana na parze w przepysznym rosołku z sezonowych kyotowskich warzyw.
Potrawy kaiseki nie tylko muszą być ultra świeże/sezonowe, ale również ich prezentacja ma przypominać piękno i różnorodność natury.Wprawne oko dojrzy, że nawet czarna podstawka pod talerzyki była dobierana do aktualnej fazy księżyca - my załapaliśmy się na prawie pełnie.
Nawet butelka sake była przybrana świeżymi kwiatami...
Na danie główne był hot-pot na bazie warzyw, grzybów, łopianu (mój ulubiony!) oraz wołowinki klasy A5 - czyli absolutny creme de la creme w klasyfikacji wołowin. Dla mnie była aż za bardzo marmurkowa - kubki smakowe przyzwyczajane przez lata do polskich łykowatych krów mlecznych i teraz nie mam nawet jak docenić prawdziwych delicji. Bieda!
Japończyk zrobi to lepiej - zawsze i wszystko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz